Webboard

Pełna wersja: Ciekawostki, humor i porównania - wątek zbiorczy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Śmieszne wykresy

[Obrazek: 0bd678834f506d547a940b4504268640_2_tolek.jpg]
[Obrazek: 484850ba839c2e1cc4ef189218b3a602_33_Lifter55.jpg]
[Obrazek: 3e3ac2955bbdc6caa6f63833f4027432_2_tolek.jpg]
[Obrazek: 30f81cf2d226f86f359565023cc516d6_9_damiano.jpg]
[Obrazek: 013b8c5481d1f2d74def8fe139f9e821_3_doghot.jpg]
[Obrazek: dcbd4a3a74f5fa1b6a5447386ca898d6_9_damiano.jpg]
[Obrazek: 425dfb2a6faf945c9160423b90192c3b_9_damiano.jpg]
Otworzyć drzwi czy nie?

[Obrazek: taxibloodytaget.jpg]

Stworzonka z Ludzkich Dolinek

Spotkały się stworzonka z Ludzkich Dolinek.
Opowiada Woskowinek:
- Do mnie zagląda czasami taka watka na patyczku i próbuje mnie
wyciągnąć, wtedy chowam się głęboko w uszku i nie może mnie dostać.
Na to Próchniaczek:
- Do mnie wpada 2 razy dziennie szczoteczka i próbuje mnie za każdym
razem wykurzyć, chowam się głęboko między ząbkami i nic mi nie może
zrobić...
Dołącza się Pochewka:
- A do mnie zagląda czasami taki jeden łysol. Nie może się najpierw
zdecydować czy wejść czy nie, a na koniec zarzyguje mi całą
chatkę...
Na to wyrywa się Próchniaczek:
- O, o! Tego gnoja to ja też znam!!!
Sytuacje z życia wzięta

Ojciec był pewnego razu sam ze swoją 3-letnią córeczką w domu. Mama była w tym czasie na zakupach.
W telewizji leciał mecz, tatuś był więc zadowolony, że córcia bawi się sama. Testowała ona właśnie swój nowy prezencik, komplet miniaturowych garnków i naczyń dla lalek. Była tam nawet kompletna,plastikowa zastawa stołowa. Lalki były więc karmione, pojone. Jadły podwieczorki i kolację a ojciec ... miał spokój. Co jakiś czas musiał dzielić "herbatkę" z lalkami tzn. był częstowany wodą z plastikowych filiżanek.
Gdy mama wróciła, była jeszcze świadkiem jak tatuś obala kolejną "herbatkę". Rzuciła sceptycznym okiem na pobojowisko, zajrzała do kuchni i łazienki i na koniec oznajmiła mężusiowi:
- Głupiejesz chłopie proporcjonalnie do ilości obejrzanych meczów piłki nożnej! Czy nie przyszło ci do głowy, że jedynym dostępnym źródłem tej "herbatki" dla 3-letniego dziecka jest nasz sedes!?

Koleżanki w pracy.
- Słyszałaś? Patrick Swayze nie żyje.
- Wiem. Nie zagra w 3 części Dirty Dancing.
- Ale za to z powodzeniem może zagrać w 2 części Ducha ...

Zasłyszana w barze rozmowa dwóch dziewczyn... Wygląda na to, że koneserek:
- A wiesz, byłam ostatnio w kinie na tym filmie o Popiełuszce.
- I jak wrażenia?
- No wiesz, w sumie film całkiem spoko, ale spodziewałam się, że jakoś lepiej się skończy...


Ostatnio znajomi wybierali się w góry na narty (po raz pierwszy w tym roku), a przed wyjazdem spotkali się ze swoimi znajomymi, którzy właśnie z nart wrócili. No i dwie kobietki nawiązały rozmowę na temat pobytu w górach. Ta, która wróciła, opowiadała, że ludzie, którzy z nią byli, to tacy dobrzy narciarze, że w zasadzie jeździli cały czas na krechę. Na co ta druga, wielce zdziwiona:
- To jak to, pieniędzy nie mieli??!!


Mam znajomego muzyka, słuch absolutny, swego czasu asystował na Akademii Muzycznej w Katowicach. Lubi wypić. Dorabiał jako organista w soboty na weselach, a w niedzielę w śląskich kościołach. Pewnej niedzieli grał do mszy trochę jeszcze wcięty.
Ludzie idą do komunii - on gra.
Po mszy ksiądz się pyta:
- Panie Jacku, co to było, co pan grał podczas komunii, ładne to było, ale nie znam tego...
- Noooo, jak to ksiądz nie zna!?"Gwiezdne Wojny"!!!.

O zdjęciach i fotografowaniu

- Liczba rys na negatywie jest wprost proporcjonalna do wartości ujęcia.

- Każdy statyw jest za ciężki, by go nosić i za lekki by go używać.

- Każdy motyw daje się najciekawiej skadrować poza zakresem zooma.

- W trakcie ciągłego przesuwu filmu najciekawsze ujęcia następują miedzy ekspozycjami poszczególnych klatek.

- Mając w torbie n filtrów, ten aktualnie niezbędny jest zawsze najgłębiej.

- Liczba automatyki w aparacie jest odwrotnie proporcjonalna do zapotrzebowania na nie.

- Ilekroć musimy otworzyć kasetkę, zawsze mamy do czynienia z kasetkami nierozbieralnymi.

- Żarówki fotograficzne nie przepalają się tak długo, dopóki mamy ich zapas.

- Temperatura wywoływacza tym bardziej różni się od zalecanej, im bardziej zależy nam na zdjęciach.

- Jeśli zaczniesz używać niskoczułego filmu przy dobrej pogodzie, niebo zajdzie chmurami i zacznie padać zanim zrobisz połowę rolki filmu.

- I odwrotnie, gdy używasz filmu wysokoczułego, słońce szybko wyjdzie zza chmur.

- Na zdjęciach grupowych zawsze jest ktoś z zamkniętymi oczami.

- Raz lub dwa razy w życiu każdy fotograf zapomni sprawdzić, czy założył dobry film. Z reguły na tym filmie znajdą się najlepsze zdjęcia, jakie kiedykolwiek zrobił.

- Wnętrza kościołów są zawsze ciemniejsze, niż to się wydaje.

- Im ciemniej jest w kościele, tym mniejsza szansa, że pozwolą Ci w nim używać lampy błyskowej.
Poziomy świętowania

Prosta recepta na pomiar poziomu, który osiągnęło świętowanie.

Świętowanie - Poziom 1:
Twoi goście zabawiają się spokojną rozmową, zachwycają się ozdobami na
choince, śpiewają kolędy przy pianinie, sączą drinki i skubią zakąski.

Świętowanie - Poziom 2:
Goście mówią donośnym głosem - czasem do kogoś, czasem w przestrzeń
międzyplanetarną, przewieszają choinkowego mikołaja w niedwuznaczne
pobliże aniołka, śpiewają przy pianinie "to nie ja byłam Ewą", żłopią
drinki i robią zakłady o to, ile koreczków jednorazowo zmieści się w ustach.

Świętowanie - Poziom 3:
Goście awanturują się z meblami, śpiewają "Hej, sokoły", żłopią cudze
drinki, zjadają ozdoby z choinki i wrzucają zakąski do pianina, żeby
sprawdzić, czy śledzik zapiszczy, kiedy walnie w niego ten śmieszny
młoteczek.

Świętowanie - Poziom 4:
Nadzy goście wysmarowani dipami wykonują taniec rytualny wokół płonącej
choinki. Pianino zniknęło.




Przepływowy ogrzewacz do wody

[Obrazek: przeplywowy-ogrzewacz-wody-535-OBRAZKY.PL.jpg]
Teksty dowalające rozmówcy

Jesteś tu potrzebny jak klepsydra piaskowa na Saharze

Super ciuchy! Były też dla facetów? (do chłopaka)

Jak wyglądałaś przed wypadkiem? (przed operacją)

Gdyby Twoja matka brała trochę mniej, to ja byłbym pewnie Twoim ojcem

Gdyby głupota była jednoznaczna z długą szyją, mógłbyś popijać z rynny na dachu

Kup sobie betonowe trzewiki i idź popływać

Przez patrzenie na Ciebie spada wskaźnik urodzeń (a rośnie spożycia alkoholu)

Jest Twoja ładniejsza wersja?

Jak cię rodzice robili to im nie było do śmiechu

Jak połkniesz muchę to będziesz miał więcej rozumu w brzuchu niż w głowie

Policz do 10-ciu to będę miał godzinę spokoju

Kto lubił Hitlera, polubi i Ciebie

Gdyby Cie postawić w ogrodzie zamiast stracha na wróble to ptaszki przyniosły by nawet czereśnie skradzione przed rokiem.

Gdyby głupotę mierzono w sekundach to byłbyś wiecznością

Przepraszam, że cię uderzyłem w tyłek. Pomyliłem go z Twoją głową

Ładne ząbki. W białym kolorze nie dawali?

Czy to prawda, że Twoi rodzice dali się po Twoim urodzeniu wysterylizować?

Powiedz Twojej mamie, że zostawiła u mnie swoje majtki

Nigdy nie mogę zapamiętać jak masz na imię. Mogę Ci mówić po prostu Dupku?

Moja du.a zna się z Twoją twarzą jeszcze z przedszkola

Na każde Twoje urodziny Twoi rodzice idą na łąkę i obrzucają bociany kamieniami

O widzę, że oddałeś swój kostium klauna do czyszczenia!

Czy Twoi rodzice byli rodzeństwem?

Widziałem wczoraj Twoich starych. Dwóch miłych starszych panów...



Różne anegdoty

Patrząc z okna na zrewolucjonizowaną ulicę paryską, Talleyrand, plasnął w dłonie i wykrzyknął zadowolony:
- Nasi górą!
- Jacy nasi? - spytano go od razu.
- A to - zobaczy się jutro.


Król Fryderyk II pewnego razu zaproponował Wolterowi przejażdżkę łódką. Pisarz zgodził się chętnie, ale gdy zobaczył, że łódka przecieka, szybko z niej wyskoczył.
- Ależ pan się boi o swoje życie - zaśmiał się król - a ja się nie boję.
- To zrozumiałe - odpowiedział Wolter. - Teraz na świecie królów dużo, a Wolter jest tylko jeden.


Albert Einstein, poproszony o opisanie radia, odpowiedział:
- Widzicie, telegraf jest rodzajem bardzo, bardzo długiego kota. Naciskacie jego ogon w Nowym Jorku, a jego głowa miauczy w Los Angeles. Rozumiecie? I radio działa na tej samej zasadzie: wysyłacie sygnały stąd, a odbierają je tam. Jedyną różnicą jest to, że nie ma kota.


Aktor Max von Sydow zapytany w rozmowie przez Grażynę Torbicką, co uważa za największe osiągnięcie naszej cywilizacji, odpowiedział: - To, że jeszcze istnieje.

Napoleon, będąc w swoim namiocie, podczas jednej z bitew, zwołał, co było normalne, naradę przed walką. W trakcie rozmowy Napoleon chciał sięgnąć po mapę, która leżała na szafie, jednakże nie był zbyt wysoki, więc miał z tym problemy. W tym momencie odezwał się głos jednego z jego oficerów - "Panie, pozwól mi sobie pomóc, jestem większy" na co Napoleon odpowiedział mu - "Nie większy, lecz wyższy" i pozwolił się wyręczyć.


Kiedy Chruszczow wygłosił swe słynne oskarżenie epoki stalinizmu, podobno jeden z obecnych na Sali Kongresowej powiedział:
- A gdzie wy byliście, towarzyszu Chruszczow, kiedy mordowano wszystkich tych niewinnych ludzi?
Chruszczow przerwał, popatrzył wokół po sali i rzekł:
- Ten, kto to powiedział, niech będzie uprzejmy wstać. - Napięcie na sali rosło.
Nikt nie wstał.
Wtedy Chruszczow powiedział:
- Bardzo dobrze, masz już odpowiedź, kimkolwiek jesteś. Znajdowałem się dokładnie w tym samym położeniu, co ty teraz.
Dzień kobiet - niech nikt się nie dowie

Nadszedł 8 marca, dzień kobiet - dzień Matki Boskiej Koniecznej.
Może nie będzie pamiętała. Siedzę przy stole i jem śniadanie. Patrzy się na mnie dłużej to zaczynam dla niepoznaki dłubać głęboko w nosie palcem prawej ręki.
- Zapomniałeś, tak?
Zacząłem grzebać w drugiej dziurce palcem lewej ręki.
- Po prostu mi to powiedz!
Zmieniłem ruchy na powolne i okrężne. Zrobiłem kwaśną minę jakbym coś znalazł i było to bardzo bolesne odkrycie.
- Po prostu powiedz, samolubie!
Błyskawicznie przyspieszyłem ruchy i wzmocniłem docisk.
- Wyduś to z siebie, tchórzu! „Tak kochanie, zapomniałem!”
Zaczęła przedrzeźniać. Niedobrze. Zaatakowałem agresywniej. Z obu dziur poleciała krew. Zobaczyła ją, kiedy powoli uwalniała się spod palców, które ciągle pozostawały w środku.
- O Boże! Pokaż to!
- Mi od rana coś było cały czas, ale nie chciałem ci przerywać.
- Trzymaj głowę do góry, misiu! Polecę po chusteczki.
Wybiegła z kuchni. Wymazałem palucha w krwi i podłubałem sobie nim w uchu. Odwróciłem się profilem do wejścia. Wbiegła!
- Chryste! Ty masz zakrwawione ucho! Boże! Krew ci leci z uszka!
Siedziałem. Nie spojrzałem w jej stronę.
- Boże ty mnie nie słyszysz! Jezu!
Podbiegła i szturchnęła mnie. Podskoczyłem na krześle i spojrzałem się na nią. Wybałuszyłem oczy.
- Nic się nie martw! Wszystko będzie dobrze!
Pokręciłem głową na znak, że nie słyszę. Podetkała mi chusteczkę pod nos.
- Ja lecę zadzwonić do doktora, dobrze?!
Wybiegła. Szybko sięgnąłem po komórkę i wybrałem numer. W domu rozległo się dzwonienie telefonu. Odkaszlnąłem.
- Halo?!
- Dzień dobry, tutaj kwiaciarnia „Nawałnica kwiatów”. Chciałem się tylko upewnić czy to dobry adres, bo z samego rana zostało złożone zamówienie na kosz 41 czerwonych róż.
Podałem adres.
- Boże ..tak, zgadza się. Cholera! Niech pan nie przywozi tych cholernych róż!
Rzuciła słuchawkę. Słyszę, że zaczyna wybierać inny numer. Wstałem pospiesznie i położyłem się na ziemi. Kopnąłem głośno taboret i zamknąłem oczy. Przybiegła.
- Nie mdlej!!!
Podniosła mi głowę. Otworzyłem bardzo szeroko oczy, aby źrenice sprawiały wrażenie, że są rozszerzone.
- Kochanie, czemu tak wybałuszasz oczy?
- Chwilowy skurcz. Zakwas tęczówki.
Spojrzała się na mnie tak, jakby nigdy nie słyszała o ów przypadłości. Niestety ja też nie, dlatego przywróciłem moim oczom normalną wielkość.
- Już mi lepiej..to na tle nerwowym.
- Nerwowym? Jakim nerwowym, misiu?
Odkaszlnąłem.
- Bo dzwoniłem dzisiaj do kwiaciarni i chciałem zamówić 61 róż. Mieli tylko 41 i się tak zdenerwowałem..
- Już je odwołałam. Trzeba ci pewnie jakieś lekarstwa kupić, a ja się bez róż obejdę.
- Ale były dla Ciebie.. dziś 8 marca..
- Tak..o nic się nie martw! Dzisiaj mamusia przyjedzie..
Zerwałem się na równe nogi. I krzyknąłem.
- Co?!
Wstała.
- Zapomniałeś, tak?
Patrzy się na mnie dłużej. Przełykam ślinę i wkładam palec prawej ręki głęboko do swojego nosa. Bardzo głęboko.
Ankieterzy i respondenci

A: Dzień dobry. Nazywam się ... Dzwonię z... Czy mogłabym przeprowadzić z panem ankietę?
R: Co ta ankieta wnosi dla Narodu Polskiego? Powtarzam pani, co ta ankieta wnosi dla Narodu Polskiego?!?


ankieta na temat szamponów
A: Czy zastałam kobietę w wieku od 16 do 49 lat?
R: (ewidentnie słyszę głos męski)Ale ja jestem kobietą.
A: Ale jak to pan jest kobietą?? Przecież słyszę męski głos.
R: (śmiertelnie poważnie) Jestem kobietą, czuję się nią, mam piersi, przeszłam operacje na genitalia i w najbliższym czasie czeka mnie kolejna. Ale w czym mogę Pani pomoc?
A: Przeprowadzam ankietę na temat szamponów ....
R: Niestety pani nie pomogę, bo jak pani sama rozumie, chodzę w perukach, szamponów nie używam.


A: Dzień dobry, nazywam się... Czy są w tym gospodarstwie domowym mężczyźni?
R: No tak, syn i synowa.


A: Czy poświęci mi Pan ok. 20 minut na rozmowę?
R: Pani wybaczy, tylko niech Pani nie bierze tego do siebie, ale szczerze to ja nie mam nawet 20 minut na seks z żoną a co dopiero na anonimową ankietę z Panią....


Przy badaniu o dystrybutorów wody mineralnej:
A: Czy pracownicy firmy XXX przedstawiają państwu dodatkową ofertę?
R: Wodę odbiera żona i nawet nie chcę wiedzieć, co ten facet jej proponuje.


A: Dzień dobry... dzwonię z... czy jest kobieta miedzy 16 -24 lat?
R: (starsza pani) Nie, tu nie ma takich. Ja jestem poza zakresem, chyba, ze mój mąż ma w tym wieku kochankę.


A: Komputer wylosował pani wnuczka do przeprowadzenia wywiadu.
R: Aaaa tak, tak- on ma komputer.
A: Nie, nie proszę pani. Komputer wylosował pani wnuczka do przeprowadzenia wywiadu, czy mogę prosić go do telefonu?
R: Co? Wnuczek wygrał komputer?


A: Dzień dobry. Nazywam się ... Dzwonię z... Czy mogłabym przeprowadzić z panią ankietę?
R: Że co?
A: Takie badanie przez telefon.
R: Eeeeee? Że co?
A: Wywiad.
R: A co ja? Jakaś gwiazda pier*** jestem, czy co?


Ankieta o szybkości internetu itd.
A: Jakie jest pani zdanie na temat dostępności do witryn?
R: (pani ok. 50 lat) Wie pan jestem stara, wiec już nie tak dostępna. Ogólnie to powoli dochodzę, ale to tak jest w tym wieku.


A: Dzień dobry.
R: Dzień dobry.
A; Czy mógłby poświęcić mi pan ok. 15 minut?
R: Jestem kobieta tylko palę papierosy i mam chrypę.


A: Czy zastanę mężczyznę w wieku 18-49?
R: Nie ma żadnych, nawet kot wykastrowany!


A: Czy słuchał pan radia Maryja w dniu wczorajszym?
R: Broń Boże, nie słucham tego.


R: Przepraszam, ale czy mógłby pan powtórzyć, bo się na ptaka zagapiłam.


Respondent przy około 110 pytaniu na temat IKEI
A: Czy zna Pan może klub Ikea Family?
R: Pan poczeka chwilę, bo muszę się zastanowić, żeby się nie wrąbać w kolejną serię pytań.



Myśl pozytywnie

Są tylko dwa powody do zmartwień: albo jesteś zdrów albo chory.
Jeśliś zdrów, to nie ma się o co martwić.
Jeśliś chory, są dwa powody do zmartwień: albo wyzdrowiejesz albo umrzesz.
Jeśli wyzdrowiejesz, to nie ma się o co martwić.
Jeśli umrzesz, to są tylko dwa powody do zmartwień: albo pójdziesz do piekła, albo pójdziesz do nieba.
Jeśli trafisz do nieba, nie ma się o co martwić.
Jeśli trafisz do piekła, to będziesz tak zajęty witaniem się z kumplami, że nie będziesz miał czasu żeby się martwić.
Więc po cholerę się martwić???
Pomyłki w nazwach leków i nie tylko

Poproszę o chlor do inhalacji (chodziło o natrium chloratum.)
centurion (cerutin)
rutinoscorpion (rutinoscorbin)
ekstermisan, ekshumisan, ekspenisan (espumisan)
tester ciążowy, test przeciwciążowy
poproszę o test ciążowy po stosunku
pluneo (pulneo)
eurasepal (eurespal)
apukro (accupro)
poproszę dwie smetki
prezerwatywy duralex
test ciążowy kwik-kwik
wapno-calcium poproszę
fastum-żel, taką maść poproszę
maść p/bólowa na O - Mobilat
Dupastalina - Duspatalin
test przeciwciążowy
Dupalak - Duphalac
Syrop z jedynką - Herbapect
Maść z sadła świetlika
Zing-Teral - Zincteral
Pacholin=Rapchaholin
Aftin w sprayu=Afrin
Sachol w kuleczce=Sonol
Peramen=Permen
Wapno w płynie=Puder płynny
Pitulina=Topinulin
Diflakonik=Diclofenac
Kwaśne tabletki=Altacet
żel dla konia=maść końska
Psychożel=Physiogel
Pomieszczenie na mocz=pojemniczek na mocz
Esesaliw=Esseliv
sześćdziesiatka do rozcieńczania=Acard 60 tabletek
Claritine SPA=Claritine SPE
Ewangelik=Angeliq
Zelmer=Zaldiar
Cudokrem=Sudokrem
Henna=Xenna
Słowniczek lat minionych

Armatka na korek
coś w rodzaju drewnianej pompki której wylot zatykało się dołączonym do zestawu korkiem. Energicznym ruchem wsuwało się tłoczek do armatki co powodowało wystrzelenie korka połączone z hukiem. Starsi koledzy uzyskiwali podobny efekt podczas otwierania wina. Dostępna na odpustach i pod kościołami.

Automatyczny ołówek
przedmiot pochodzący z Czechosłowacji. Po wykręceniu mechanizmu z obudowy, otrzymywało się niezbędną w szkole „splówkę”. Zaopatrzony był w sprytną temperówkę ukryta w przycisku ołówka. Najbardziej popularny kolor obudowy to brudno-żółty.

Bajki (kino domowe)
to kupowane w rolkach przeźrocza z bajkami, do wyświetlania za pomocą specjalnego rzutnika, zwanego często "projektorem". Bajki sprzedawane były w kioskach "RUCH-u" w małych plastykowych pudełeczkach. Na wieczku przyklejona etykietka z tytułem bajki. Do wyświetlania bajek służył ciężki, ebonitowy rzutnik, który po rozgrzaniu żarówki zaczynał wydzielać charakterystyczny swąd. Zbyt długie studiowanie jednego obrazka groziło wypaleniem w nim dziury.

Bierki
gra zręcznościowa wymagająca saperskiej precyzji i wewnętrznej dyscypliny. Po rozsypanie na stole plastikowych patyczków w różnych kształtach i kolorach, należało je po kolei zbierać, aż do "skuchy". "Skucha" następowała gdy w czasie podnoszenia bierki, któryś z patyczków poruszył się. Wygrywał ten kto zbierał najwięcej punktów. Bierki składały się z harpunów, bosaków, wioseł, zwykłych bierek i były odpowiednio punktowane.

Bosmanka (sznurek zakończony kulką)
wyplatało się ją ze sznurka do bielizny na bazie kulki z łożyska, piłeczki kauczukowej lub innego regularnego przedmiotu. Bosmanka nie miała konkretnego praktycznego zastosowania, była raczej czymś w rodzaju talizmanu czy fetyszu. Niektórzy potrafili jednak za jej pomocą, wyszarpnąć krzesło z pod siedzącego czy ułamać zeschłą gałąź z drzewa. Przypuszczalnie na popularność bosmanki miał wpływ Jorguś Pyzdra.

Chińska gumka
gumka o narkotycznym zapachu. Nie było sposobu by oderwać się od wąchania. Na większości gumek , prędzej czy później,
pojawiały się ślady zębów, pozostawione przez złamanych cudownym zapachem, właścicieli.

Chiński długopis
każdy go miał. Był ciemno bordowy, ze złotą skuwką, miał lekko wygięty wkład, pisał cienko na fioletowo i częsty przerywał. Nie rozlewał się jak inne długopisy.

Chiński piórnik
w latach 70-tych piórnik chiński to była podstawa szczególnie wśród dziewcząt. Plastikowe pudełeczka ze słodkim rysuneczkiem na miękkim (podszytym gąbką) wieczku. Piórnik zamykało się za pomocą magnesu (bardzo ważne bo magnesy wyjmowane z piórników miało bardzo wiele interesujących zastosowań). Niebagatelną sprawą był również fakt, że w piórniku znajdowało się lusterko. Oprócz chińskiej gumki pachnącej w piórniku należało mieć również chiński ołówek z gumką na końcu. W latach 80-tych pojawiły się polskie super tandetne podróbki chińskich piórników, gumek i ołówków.

Chińskie nalepki
omamiły większość dziewczyn pod koniec lat 70-tych. Prawdziwy szał (każdy z nas ich 500 miał). Były to takie wypukłe nalepki z gąbką w środku. Czasem miały wypukłe oczka, które się ruszały.

Długopis z widoczkiem
górna część długopisu wykonana była z przeźroczystej rurki zalanej jakimś płynem. Wewnątrz rurki działy się przedziwne rzeczy. A to nurkował kaczor Donald, padał srebrny śnieg lub przepływał jakiś statek. Czasami spotykało się egzemplarze dla
dorosłych. Odpowiednio manipulując długopisem, można było pozbawić odzienia tkwiącą w szklanej rurce piękność. Z czasem płyn w długopisie mętniał, a zatopione w nim figurki ulegały powolnemu rozkładowi.

Flamastry
przynoszone do szkoły jak relikwie, w często metrowych opakowaniach po 60 szt., pozyskiwane od rodziny powracającej z zagranicy (flamastry były w takich wypadkach podstawowym prezentem), prawie nigdy nie używane (z obawy przed wypisaniem), dokonywały żywota, wysychając w opakowaniu.

Gitara z żyletką
rodzaj temperówki do ostrzenia ołówków. Nie wielu znałem co by potrafili naostrzyć tym ołówek. Za to stylistyka na 5. Ciekawe co by się działo gdyby dziś wprowadzić do szkól takie gadżety?

Góralski piórnik
często spotykany drewniany pojemnik na przybory szkolne, z wypalanymi góralskimi motywami. Właściciel takiego piórnika, nierzadko używał „długopisu ciupagi”.

Haclówa
rodzaj broni zaczepnej, wykonywany w dwu wersjach:
Wersja ciężka – rączka wygięta (w kształcie kamertonu) z grubego drutu, najlepiej izolowanego, guma modelarska(kauczukowa) o przekroju kwadratowym. Pociski z wygiętych szpilek lub drutu.
Wersja lekka – wysnuwało się pojedynczą gumkę z gumy do majtek i mocowało ją bezpośrednie do palców ( kciuk i wskazujący). Hacel wykonywało się ze zrolowanego papieru. Można było w ten sposób rozsyłać po klasie korespondencję lub w czasie klasówki błagać o pomoc „kujona”. W ostateczności zawsze w kieszeni znalazła się jakaś wygięta szpilka.

Jajka na wodę
podstawowa oręż na lany poniedziałek, do czasu pojawienia się „Ludwika”.

Jo-jo na gumce
dość durna zabawka odpustowa, wykonana z trocin obleczonych w kolorowy celofan. Najbardziej pociągające było sprawdzenie
czy w trocinach nie ma ukrytej jakiejś tajemnicy.

Kalejdoskop
prześliczna zabawka, rozwijająca zmysł estetyczny i wyobraźnię. Była to rurka z twardego kartonu, jakby rodzaj lunety. Wewnątrz wyłożona lusterkami, na końcu znajdowała się wydzielona cześć, wypełniona kawałkami kolorowych szkiełek, koralików, kawałków plastiku. Obracanie kalejdoskopem powodowało przemieszczanie szkiełek, a ich obraz, odbity
w kilku lusterkach tworzył symetryczne wzorki cudownej urody. Działanie hipnotyczne i uzależniające. Notowano nawet kilku godzinne seanse bez przerw. Po uzyskaniu szczególnie efektownego wzorku, należało zmusić rodziców by delikatnie,
nie naruszając struktury, podziwiali nasze dzieło. Rodzic miał obowiązek wykazać oszołomienie wielkim plastycznym
talentem dziecka. Oszołomienie powinno potęgować się wraz z nowymi kompozycjami podsuwanymi do oceny, aż do osiągnięcia stanu histerii.

Kalkomanie
ozdobne obrazki naklejane za pomocą wody np. na meblościanki, glazurę, lustra, samochody itp. w celu upiększania wystroju wnętrz. Bardzo delikatne, często się rwały przy naklejaniu. Przywożone głównie z NRD, gdzie sprzedawane były na przykład z wizerunkami polskich aktorów.

Kapiszony
małe papierowe konfetti lub taśmy podobne do serpentyny, z wklejonym maciupkim ładunkiem hukowym. Kapiszony były amunicją do specjalnych blaszanych pistoletów. Miały nie najlepszą opinie z racji na mizerny huk, i spory odsetek niewypałów. Stosowane również do strzelania ze śrub. W nakrętkę spajającą dwie śruby wkładało się kilka kapiszonów lekko dokręcało i mocno rzucało się o chodnik.

Kawałek cegły
przedmiot po prostu niezbędny do zabaw na podwórku. Służył zarówno do rysowania torów „Wyścigu pokoju”, „klas”, „chłopków” jak i do przygotowywania podwórkowej zupy. Do bardziej monumentalnych prac stosowało się kawałki pustaków, do precyzyjnych – twardą czerwoną cegłę.

Kolejka PIKO
dla wielu, to wystarczający pretekst na postaranie się o syna, który był najlepszym alibi dla zakupu tego cacka. Kolejka pochodziła z NRD, u nas najczęściej sprzedawana w „Składnicach Harcerskich”. Zasilacze do kolejek były dodatkowo wykorzystywane do zasilania lampek choinkowych (dawały możliwość regulacji natężenia światła).

Korki
amunicja do korkowców. Sprzedawane w kwadratowych pudełeczkach wyściełanych trocinami. Podwórko znalazło dla korków wiele ciekawych zastosowań, z których najbardziej ryzykowne polegało na obraniu korka z papierowej masy. Wydłubany środek rzucony pod nogi przechodnia, wybuchał i dawał olbrzymią satysfakcję z dobrze wykonanej roboty. Podkładanie korka pod nogi od krzesła czy rozbijanie obcasem, też dawało sporo frajdy.

Korkowiec
blaszany pistolet do strzelania z korków. Przydawał się rzadko i w odróżnieniu od korków nie był zbyt popularny.

Kostka Rubika
wielkie szaleństwo początku lat 80-tych. Wymyślona przez węgierskiego wynalazcę Rubika. Układana w dzień i w nocy doprowadzała wielu do obłędu. Sześcian, zbudowany z mniejszych sześcianików w 6 kolorach, należało obracać w trzech płaszczyznach tak aby uporządkować kolory jednolicie dla każdej ścianki. Odbywały się w tej specjalności najróżniejsze zawody, gdzie mistrzowie osiągali czas kilkunastu sekund.

Krępina
podstawowy surowiec do wyrobu szkolnych materiałów propagandowych na wszelkie akademie i uroczystości. Główny budulec
karnawałowego stroju.

Latarenka
latarka własnej roboty, wykonana z płaskiej baterii i żaróweczki przyczepionej do baterii gumką recepturką. Przedmiot całkowicie bezużyteczny, wytwarzany dla satysfakcji lub z potrzeby posiadania.

Lusterko z Marusią
małe kieszonkowe lusterko, upiększone na odwrocie różnymi fajowskimi postaciami: Marusią, Szarikiem, Jankiem Kosem czy Winnetou. Czasem do lusterka można było dokupić etui z plastikowej ceraty. Jak większość najfajniejszych gadżetów, do kupienia pod kościołem.

Małe żołnierzyki
zestawy plastikowych żołnierzyków produkcji RFN. Sprzedawane w pudełkach po kilkadziesiąt sztuk. Z trzech podstawowych
zestawów najbardziej popularny to "Africa Corps "

Małpka na gumce
odpowiednik dzisiejszego yo-yo. Na cienkiej gumce wisiała futrzana małpka, którą kierowcy chętnie wieszali na przedniej szybie. Zamiast małpki można było nabyć trocinową kulkę na gumce. Zabawa była głupia ale nie było wyboru.

Mała drukarenka
rewolucyjny wynalazek do pisania donosów i anonimów. Używał jej Stanisław Anioł z serialu "Alternatywy 4" , do napisania wezwania na przymusowe leczenie odwykowe dla Balcerka. Składała się z maleńkich gumowych literek, które mozolnie układało się w specjalnym uchwycie. Potem używało się jak pieczątki, korzystając z dołączonej poduszki z tuszem.

Mały chemik
ponoć można było za jego pomocą jednorazowo wydestylować pół litra spirytusu. Dziewczynki miały do wyboru "małego lekarza" i "małego fryzjera".

Mały modelarz
kartonowe modele do sklejania, wydawane w formie gazetki. Niezwykle popularne i bardzo trudne do kupienia. Jeśli nie miało się odpowiednich znajomości w kiosku, zostawał "wolumen" gdzie jednak "modelarze" osiągały astronomiczne kwoty. Do klejenia używało się kleju "Hermol" lub "Butapren". Pięknie wykonany model można było następnie w efektowny sposób, spalić. W tym celu należało go wcześniej naszpikować saletrą, siarką zeskrobaną z zapałek, ewentualnie umieścić w wewnątrz
kapsel wypełniony benzyną.Dobrze wykonana praca dawała ogromną satysfakcję. Z ciekawszych modeli należy wspomnieć
o "samochodzie Lenina" czy autobusie "Berliet".

Mózg elektronowy
zabawka edukacyjna, która miała imitować sztuczną inteligencję . Należało prawidłowo skojarzyć obrazek z podpisem przez
wetknięcie w otwory, metalowych bolców. Prawidłowa odpowiedź była nagradzana zaświeceniem się żaróweczki. Było kilka
zestawów tematycznych( np. znaki drogowe). Jednak po 20 min. zabawy , średnio rozgarnięte dziecko doskonale wiedziało które pary otworów zamykają obwód i do udzielania prawidłowych odpowiedzi nie potrzebne były nawet plansze z rysunkami. Z wymontowanej baterii i żaróweczki, zawsze można było jeszcze zrobić "latarenkę" (patrz- latarenka).

Niutnia
kawał plastikowej rury, który na skutek wymachiwania wydawał dziwne, wkurzające dźwięki.

Nunczako
po tym jak w kinach pojawił się absolutny hit "Wejście smoka" , arsenał broni podwórkowej wzbogacił się o nunczako. Wykonać trzeba było je oczywiście samemu z dwóch kołków (najlepsze były trzonki do młotków), które połączone były kawałkiem łańcucha mocowanego do kołków za pomocą zagiętych gwoździ. Zgodnie z tajemnymi zasadami
Klasztoru Szaolin, sznurek musiał być dokładnie dopasowany do rozstawu oczu właściciela. Była to broń absolutnie zabroniona (była wyjątkowo niebezpieczna zwłaszcza dla właściciela, ujawnienie jej w obecności starszych gwarantowało konfiskatę i szereg innych represji) i dlatego każdy trzymał ja w skrytości za pazuchą i tylko w zaufanym podwórkowym towarzystwie wyciągał go i machał bez ładu i składu często obijając sobie ręce.

Ołówek kopiowy
ołówek do ślinienia. Namoczony śliną pięknie się rozmazywał i zostawiał na języku fajowskie plamki. Odbiór przesyłki pocztowej czy inny ważny dokument, można było podpisywać wyłącznie ołówkiem kopiowym.

Pas szeryfa
pas z miejscem na naboje i dwiema kaburami, w których można było nosić korkowca lub pistolet "precyzja" . Równie chętnie noszony przez szeryfów, których wyróżniała specjalna gwiazda z wizerunkiem jednego z bohaterów "Bonanzy" jak i przez Indian w charakterystycznych pióropuszach. Pas szeryfa miał prawo nosić też Janek z "Czterech pancernych".

Plastelina
sprzedawana w kartonowych pudełkach po 6 wałeczków, służyła głównie jako amunicja do "splówek". Występowała w charakterystycznych, brudnych kolorach. W szkole można było jej używać do wlepiania we włosy dziewczynom.

Piłeczka kauczukowa
piłeczka z twardej gumy wielkości piłeczki pingpongowej. Miała tę właściwość, że odbijała się bardzo mocno w zupełnie nie
kontrolowany sposób. Rzucało się ja z całej siły o podłogę i obserwowało się jakie wyrządzi szkody.

Piłkarzyki
wspaniała gra symulująca grę w piłkę nożną. Za pomocą małych plastikowych piłkarzyków umocowanych na sprężynkach, rozgrywało się wspaniałe mecze polskiej reprezentacji z Brazylią. Piłkę zastępowała mała kulka od łożyska. Zielona, blaszana murawa i czerwone, drewniane bandy. całość wielkości ok.50cm.x70cm.

Pistolet na kapiszony
straszna blaszana tandeta. Szkoda było na to marnować kapiszonów.

Proca
proca jaka jest, każdy widzi. Widełki z wierzby, guma modelarska (płaska lub kwadrat), czasami podwójnie składana, no i skórka na kamień lub kulkę metalową. Najważniejszym parametrem procy, sprawdzanym komisyjnie na podwórku, było "czy dobrze nosi".

Prasowanki
pomysł na przełamanie mizerii i monotonni na rynku odzieżowym. Za pomocą żelazka mogliśmy ze zwykłej podkoszulki uzyskać wspaniałą, awangardową koszulę z wizerunkiem Bruce Lee. Dla melomanów prasowanka z Iron Maiden. Wielki szpan i elegancja.

Precyzja
pistolet blaszany z wytłoczonym napisem "precyzja". Podstawowy oręż dla Janka Kosa lub kpt. Klossa. Podczas strzału wdawał bardzo charakterystyczne "pyknięcie". Bardzo często przy złej eksploatacji rozpadał się na dwie części.
Broń masowa z racji obecności w każdym papierniku i sklepie z zabawkami. Broń o niskiej wartości szpanerskiej. Występował
też pistolet "Design" wzorowany na Klossowej "parabelce" .

Przybijanka
któż się tym nie bawił? Do pilśniowej płyty, przybijało się gwoździkami, różnokolorowe , drewniane figury geometryczne aby utworzyć wzór narysowany na dołączonych obrazkach. Bardzo przyjemne!! Młotek i gwoździe były jak najbardziej
prawdziwe i dlatego często wykorzystywane przez dorosłych do celów gospodarczych.

Pytka
wisiorek do kluczy wykonany własnoręcznie z drenów od kroplówek.

Radyjko z bąkiem
barbarzyńska zabawa polegająca na złapaniu do pudełka od zapałek, bąka (trzmiela) i przykładaniu go do ucha w celu słuchania audycji. Wkład do radia mogła czasami zastąpić tłusta mucha ze śmietnika lub chrabąszcz. Rozwinięciem tej okrutnej rozrywki było przywiązanie do nogi owada nitki i puszczenie go wolno. Pomimo licznych głosów oburzenia,
"radyjko" cieszyło się durzą popularnością.

Scyzyk
obowiązkowe narzędzie do gry w pikuty, państwa, statki, do wykonania procy i szpanowania przed kolegami.

Siateczka po włoszczyźnie
dwie lub trzy elastyczne siateczki, rolowało się niczym skarpetki i w ten sposób powstawała wspaniała piłeczka do różnych gier
uprawianych na klatkach schodowych w szkole i w blokach.

Śliskie buty
w zimę to powód do dumy, i obiekt zazdrości kolegów. Buty można było "podrasować" , ścierając pilnikiem bieżnik na podeszwie. Najlepsze były podeszwy z tzw. słoniny. Czasem dobre śliskie buty nosiło się na górkę nawet gdy były trzy numery za małe.

Strzykawki jednorazowe
wykorzystywane jako broń jednostrzałowa na lany poniedziałek, a na co dzień po napełnieniu benzyną, jako miotacz ognia.

Tiki-tyki
dwie kulki umocowane na sznurkach. Przedziwny wynalazek do obtłukiwania własnych dłoni. Zabawa polegała na rytmicznym rozhuśtaniu kulek, tak żeby obijały się o siebie (góra-dół) i wydawały głośny klekot. Po wejściu w trans można było tak walić aż do osłabnięcia dłoni, co kończyło się bolesnym obiciem nadgarstka. Kulki wykonane były z jakiegoś ciężkiego i twardego tworzywa. Było takie powiedzonko: "Szczyt techniki? -zrobić z jajek tiki -tiki"

Wentyl rowerowy
nadawał się do wytwarzania tzw. "parówek". Wentyl napełniło się pod ciśnieniem wodą (za pomocą wykonanej z papieru redukcji do wylewki kranu) i tak przygotowany rekwizyt wypuszczało się na wolność. Fruwał podobnie jak balon z uchodzącym
powietrzem, ale dodatkowo sikał wodą. Stosowano również cięższy kaliber w oparciu o prezerwatywy krajowej produkcji (innych zresztą nie było). Podobno były w stanie pomieścić nawet 25 litrów wody. Zespół podwórkowy pod wodzą kolegi "Anjou", standartowo napełniał do 15 litrów. Jeśli uchwyciło się korzystny przyczółek na dachu bloku w okolicach kościoła, można było siać panikę i spustoszenie , aż do momentu haniebnego pojmania przez dozorcę.

Zakładka do książki
robiona na zetpetach, lub w domu - dwa kawałki kliszy fotograficznej, w środek włożone suszone kwiaty, kawałki papieru kolorowego lub jakieś rysuneczki, kawałki kliszy "zszyte" kolorową muliną przetykaną przez boczną perforację kliszy i na końcu zaplecioną w jakiś warkoczyk. Dobry prezent dla mam i tatków pod choinkę. Dodam jeszcze, że były też wersje komercyjne kliszowych zakładek, sprzedawane jako pamiątki z różnych miast z umieszczonymi wewnątrz zdjęciami najważniejszych zabytków i pomników.

Zeszyt szkolny
zeszyt 16 - kartkowy, wykonany z makulatury, z okładką w kolorze brudno-niebieskim, nadrukowanym miejscem na nazwisko i przedmiot. . Cena 1 zł. Dla podniesienia estetyki, obkładany w kolorowe gazety, lub plastikowe okładki z miejscem na wsuniecie karteczki z danymi właściciela. Dla bardziej ambitnych sprzedawano wersje 32 i 60 kartkowe. Do zeszytu dodawano bibułę. (do czystych dodawano rygę)

Żelaźniaki
zwane tez "resorówkami" to małe modele samochodów wykonane z żeliwnych odlewów. Najbardziej cenione żelażniaki pochodziły z Angielskiej firmy Matchbox. Ważne było by nagromadzić ich jak najwięcej. Modele które najlepiej podskakiwały były wystawiane do walki na torach Matchboxa lub naturalnych, wydrążonych w pochyłościach terenu.

Żołnierzyki z kiosku
dość spore żołnierzyki na szerokich podstawkach, wykonane z plastiku ręcznie malowane. Gromadzone bez żadnej koncepcji tworzyły egzotyczne armie, gdzie ułani wraz z kosynierami atakowali Indian, wspieranych przez czołgistów. Stały na wystawie każdego kiosku RUCH-u.
Dziennikarskie skróty

Mało słów dużo treści, czyli dziennikarskie skróty w tytułach... ;)

1. Włącz swoje dzieci do bożonarodzeniowych wypieków
2. Eksperci twierdzą: Coś musiało pójść nie tak przed katastrofą boeninga 770
3. Policja rozpoczyna kampanię wypatrywania i uświadamiania nieuważnych przechodniów
4. Czy istnieje skalny pierścień wokół Uranu?
5. Prostytutki apelują do papieża!
6. Zbliżenie pand w Syczuanie zawodzi; weterynarze wkraczają do akcji!
7. Brytyjczycy zostawiają gofry na wyspie Falkland...
8. Nauczyciele występują przeciwko leniwym uczniom!
9. Gotowy plan budżetowy prezydenta Clintona; Szykuje się więcej kłamstw...
10. Badanie powypadkowe wykazało, że samolot znalazł się zbyt blisko ziemi...
11. Górnicy odmawiają pracować po śmierci na państwo!
12. Sąd dla nieletnich na próbę postrzelenia obrońcy...
13. Dwie siostry znowu razem po 18 latach w spisie powszechnym...
14. Osłabienie działań wojennych nadzieją na pokój!
15. Jeśli strajk nie zostanie szybko powstrzymany, może trochę potrwać!
16. Uśmiercona para; Policja podejrzewa zabójstwo!
17. Naukowcy badający otyłość potrzebują rozleglejszej grupy testowej...
18. Amerykański astronauta obwiniany za wypuszczanie gazu w kosmosie...
19. Dzieci; smaczne i pożywne przekąski...
20. Tajfun przechodzi przez cmentarz; setki nieżywych...
Małe cwaniaczki

Pamiętaj! Nigdy nie dyskutuj z dziećmi. Są cwane, przebiegłe i zagną Cię bez trudu. Nie wierzysz? Oto dowód:

Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba. Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe.
Dziewczynka powiedziała:
- Gdy będę w niebie zapytam o to Jonasza.
Nauczyciel spytał:
- A jeśli Jonasz poszedł do piekła?
Odpowiedziała:
- Wtedy pan go zapyta.

***
Przedszkolanka przechadzała się po sali obserwując rysujące dzieci. Od czasu do czasu zaglądała, jak idzie praca. Podeszła do dziewczynki, która w skupieniu coś rysowała. Przedszkolanka spytała ją, co rysuje.
Dziecko odpowiedziało:
- Rysuję Boga.
Zaskoczona nauczycielka po chwili odpowiedziała:
- Ale przecież nikt nie wie, jak Bóg wygląda.
Nie przerywając rysowania dziewczynka odpowiedziała:
- Za chwilę będą wiedzieli.


***

Na lekcji religii nauczyciel omawia z 5 i 6-latkami 10 Przykazań. Właśnie omówili przykazanie o szanowaniu rodziców i nauczyciel spytał:
- A czy jest jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować braci i siostry?
Mały chłopiec (najstarszy z rodzeństwa) odpowiedział:
- Nie zabijaj.


***

Siedmiolatka powiedziała rodzicom, że Billy Brown pocałował ją dziś w obecności całej klasy.
- Jak to się mogło stać? - zdziwiła się matka.
- To nie było proste - przyznała młoda dama - ale trzy koleżanki pomogły mi go złapać i przytrzymać.


***

Do szkoły zaproszono fotografa i nauczyciel namawia dzieci, by każde kupiło odbitkę zdjęcia grupowego.
- Pomyślcie tylko, gdy już będziecie dorosłe, popatrzycie na fotografię i powiecie: "To Jennifer, teraz jest prawnikiem" albo "To jest Michael. Teraz jest lekarzem."
Na to cienki głosik z tyłu sali:
- A to jest nauczyciel. Teraz już nie żyje.


***

Aby lepiej objaśnić problem klasie, nauczyciel posłużył się przykładem:
- Gdybym stanął na głowie, krew, jak wiecie, spłynęłaby do niej, i zrobiłbym się czerwony na twarzy.
- Tak - odpowiada klasa.
- Więc dlaczego, gdy stoję w pozycji normalnej, krew nie spływa z głowy do stóp?
Jeden z uczniów odpowiedział:
- Ponieważ pana stopy nie są puste.


***

Pewnego dnia mała dziewczynka przyglądała się, jak jej matka zmywa naczynia. Nagle zauważyła kontrastujące z brązowymi włosami matki siwe pasma. Spytała zatem:
- Mamo, dlaczego niektóre pasma Twoich włosów są siwe?
Matka odpowiedziała:
- Za każdym razem gdy mnie zdenerwujesz lub doprowadzisz do płaczu niektóre moje włosy stają się siwe.
Dziewczynka przemyślała chwilę tę rewelację i odrzekła:
- Musiałaś nieźle wkurzyć babcię.



I coś ku przestrodze dla niedorobionych rodziców:

Pewna pani postawiła sobie za cel, że odpowie na wszystkie pytania swojego małego dzieciaka (jest taki wiek, że zadają ich dużo), nie dała jednak rady chociaż się bardzo starała i przylała dzieciakowi. Jak brzmiało pytanie po którym malec dostał lanie?
"Mamusiu, dlaczego mamusia gryzie syfon?"

I pamiętaj! Z żywiołem się nie igra... ;)
Komunikaty z londyńskiego metra

Takie komunikaty można było usłyszeć w londyńskim metrze...

* Do pana w długim szarym płaszczu, usiłującego wejść do drugiego wagonu
- Której części zdania Proszę odsunąć się od drzwi? pan nie rozumie?

* Na stacji Camden Town (zatłoczonej w sobotnie popołudnie):
Proszę najpierw wypuścić wysiadających pasażerów. Proszę najpierw wypuścić wysiadających pasażerów. Proszę najpierw wypuścić wysiadających pasażerów. Proszę NAJPIERW wypuścić wysiadających pasażerów. A zresztą, dalej, pchajcie się jak sardynki, nic mnie to nie obchodzi, ja idę do domu.

* Proszę państwa, chciałbym przypomnieć państwu, żebyście wychodząc z pociągu wzięli ze sobą swoje śmieci. Pomimo faktu, że jesteście w czymś metalowym, dość okrągłym, brudnym i śmierdzącym - to jest pociąg metra służący do transportu publicznego, a nie kubeł na śmieci na kółkach.

* Proszę państwa, przepraszamy za opóźnienia przy wyjeżdżaniu ze stacji - to z powodu pasażerki masturbującej się w pociągu na Edgware Road. Ktoś włączył alarm i jest ona teraz usuwana z pociągu.

* Proszę państwa, mam dla was dobrą i złą wiadomość. Dobra wiadomość jest taka, że w ubiegły piątek miałem urodziny, wyskoczyłem na miasto i świetnie się bawiłem. Aczkolwiek poczułem się trochę zawiedziony, że nikt z was nie przysłał mi kartki! Zawożę was dzień w dzień do pracy i do domu, a tu nawet kartki?

* Zła wiadomość jest taka, że mamy awarię gdzieś pomiędzy Stratford i EastHam, co oznacza, że zapewne nie dojedziemy do celu. Pewnie trzeba będzie zawrócić. Ja nie mogę wycofać pociągu - po prostu wyjdźcie na peron i wróćcie tam, skąd przyszliście. Tymczasem, jeśli się nudzicie, możecie pogadać z osobą naprzeciw lub obok was. Pomogę wam zacząć. - Mam na imię Gary, jak się masz?

* Uwaga na zamykające się drzwi. Drzwi zamykają się i ponownie otwierają. Przypominamy pasażerom, że to duże, czerwone coś, co przesuwa się z boku wagonu, to drzwi. Spróbujmy jeszcze raz, dobrze? Drzwi zamykają się. Dzięki.

* Przepraszamy za opóźnienie, najwyraźniej jakiś świr wszedł do tunelu na Euston. Nie wiem, kiedy ruszymy, ale tego typu ludzie najczęściej opuszczają tunel bardzo szybko. W kawałkach...
Notatki milicjantów

"Na trawniku w Rynku leżał jak zwykle obok ławki znany mi Zygmunt J. Wymienionego Obywatel nie legitymowałem, gdyż znam go osobiście, a i tak wymieniony nie nosi przy sobie dowodu osobistego, wiec legitymowanie nie miałoby najmniejszego celu. Podany mu probierz trzeźwości nie zmienił koloru warstwy wskaźnikowej, ponieważ Zygmunt J. nie był w stanie nadmuchać w probierz".
Fragment protokołu oględzin miejsca włamania:
"Na miejscu zdarzenia ujawniono na posadzce ślady błota pochodzące najprawdopodobniej od czubków butów ludzkich".

"Podczas służbowej interwencji restauracji Glorieta będący w stanie nietrzeźwości Łukasz H. powiedzial do mnie i sierżanta Marka H., że obaj jesteśmy głupsi, niż ustawa przewiduje. Ponieważ wymieniony nie potrafił dokładnie wskazać o jaką ustawę mu się rozchodzi, dlatego byliśmy zmuszeni użyć w stosunku do Łukasza H.pałki służbowej (...)".

"Edward J. powiedział mi, iż doszedł do wniosku, że produkowana obecnie wódka czysta skażona jest szkodliwymi dla zdrowia trującymi środkami chemicznymi, które powodują ślepotę, dlatego z dniem dzisiejszym przerzucil się na wódę brzozową i denaturat, jako znacznie zdrowsze".

"Remigiusz P. zapytany przeze mnie, z jakich przyczyn jechał dziś dużym fiatem torami kolejowymi zamiast drogą publiczną, narażając się na ewentualne spotkanie z pociągiem towarowym - odpowiedzial mi, że żaden pociąg mu nie straszny, a ponadto do miejscowości, gdzie zdążał wraz z pewną panią, nie ma dobrej drogi, tylko same wertepy, dlatego wybrał jazdę torami kolejowymi (...)".

"Około dwóch tygodni temu denat Dariusz J. pobił się w restauracji Wierchy kategorii III z Zenonem G. , po czym zbiegł. Przez następne kilka dni denat był widziany na melinie u Antoniny F., gdzie wyczyniał rożne figle, aż w dniu wczorajszym denat zmarł, gdyż zatruł się śmiertelnie denaturatem (...)".

"Zapytany przeze mnie Maciej K. dlaczego wraca dziś do domu rowem melioracyjnym, a nie drogą publiczną, jak normalni ludzie, ten odpowiedział mi, że robi tak zawsze, gdy nieco wypije. Szanuje bowiem przepisy kodeksu drogowego i nie chciałby komplikować ruchu pojazdów na drodze publicznej. (...) Wydaje mi się, że Maciej K. postępuje słusznie bo gdyby wszyscy pijani tak robili, nie byłoby tylu pieszych rozjechanych przez samochody (...)".

Ze skargi obywatela Marka W. skierowanej do komendanta MO w H.: "Mam pretensje do st. sierz. Bolesława W. za to, że wypałował mnie wczoraj, kiedy wracałem nocą z dyskoteki w H., a biała pałka, którą mnie wypałował była brudna (...)".

"W dniu 17 kwietnia 1980 roku z polecenia oficera dyżurnego udałem się na ulicę Partyzantów, gdzie nietrzeźwy Jarosław R. oddawał prywatnie mocz i inne ekstramenty fizjologiczne, co czynił w biały dzień publicznie pod oknami budynku Komitetu Miejskiego PZPR. Wezwałem go, by natychmiast zaprzestał tych czynności, lecz na moje wezwanie Jarosław R., zareagował negatywnie (...)"

"Ob. Władysław W. do ustroju socjalistycznego i obecnej rzeczywistości ustosunkowany jest bardzo pozytywnie. Tylko jeden raz podczas meczu piłkarskiego wykrzyknął: Precz z komuną, lecz wówczas prawdopodobnie był pijany i nie można tego brać poważnie. Będzie dobrym kandydatem na członka PZPR (...)".

"Moja żona Danuta P. od dłuższego czasu całkowicie uniemożliwia nasze współżycie seksualne poprzez grę na flecie, zwłaszcza w godzinach nocnych, co w moim przypadku jest niedopuszczalne i szkodliwe. Moje prośby, by zaprzestała gry na flecie, w czasie kiedy powinna ze mną współżyć, nie przyniosły pożądanego skutku. Dlatego nie widzę dalszych szans na współżycie z tą fleciarą (...)".

"Kiedy wraz z prokuratorem przybyliśmy na miejsce znalezienia wiszących na drzewie zwłok 46-letniego Michała B. stwierdziliśmy w obecności dwóch obiektywnych świadków, że samobójca nie żyje i samobójstwo to zakończyło się dla niego śmiertelnie (...)".

"Do tutejszego posterunku MO zatelefonowała Eugenia L. mówiąc, że jej maź Franciszek nie będzie mógł w dniu dzisiejszym zgłosić się na przesłuchanie w charakterze podejrzanego, ponieważ przebywa w szpitalu, gdzie będzie poddany ciężkiej operacji p r o s t y t u t y".

"Z Dorotą F., młodocianą prostytutką rejestrowaną przez Wydział Kryminalny KWMO w K., przeprowadziłem dziś rozmowę profiklaktyczno - ostrzegawczą, aby już więcej nie łajdaczyła się ze skinami w parku na ławce, gdyż rozprasza to uwagę osób spacerujących. Pouczałem ją, że może sobie czynić nierząd w burdelu albo w swoim domu, jak czynią to wszyscy porządni ludzie (...)".

"W dniu 29 maja 1979r. podczas nocnej służby spotkałem na ul. Franciszkańskiej znanego złodzieja Zygmunta P., który o godzinie 1.20 bez określonego celu wałęsał się po mieście. Po dokładnym potwierdzeniu jego danych personalnych poleciłem mu natychmiast się rozejść (...)".

"Kiedy zapytałem podchwytliwie Tadeusza G., w jakim celu wyprowadził z zabawy do lasku Barbarę B. i rozebrał ją do naga, on odpowiedział mi podchwytliwie, że nie wie. Wskazuje to dobitnie na jego podchwytliwy charakter (...)".

"W wyniku najechania samochodu marki kamaz na furmana i furmankę, na miejscu śmierć poniósł koń furmana. Wspólnie z w/w furmanem podjąłem czynności w celu zwleczenia denata z drogi (...)".
Katastrofalne skutki picia wodorowego piwa

Najnowsze szaleństwo na punkcie wodorowego piwa doprowadziło do trójstronnego procesu między bezrobotnym maklerem giełdowym Toshirą Otomą, właścicielem baru karaoke "Tike-Take" i spółką Asaka Beer. Pan Otoma pozwał bar i browar, zarzucając im sprzedaż toksycznych substancji i żądając odszkodowania za poważne obrażenia, które spowodowały utratę pracy. Bar wystąpił z pozwem przeciwnym, zarzucając mu szerzenie oszczerstw powodujących zmniejszenie liczby klientów. Spółka Asaka Beer warzy piwo "Suiso", w którym dwutlenek węgla, zazwyczaj używany do gazowania piwa, jest zastąpiony wodorem, powodującym mniejsze szkody ekologiczne. Uboczne efekty stosowania wodoru sprawiły, że piwo zyskało wielką popularność w barach karaoke, gdzie goście śpiewają, korzystając z gotowego podkładu muzycznego, oraz w dyskotekach. Po pierwsze, wodór jest lżejszy od powietrza, co sprawia, że fale dźwiękowe rozchodzą się w nim z większą prędkością. Osoby, których płuca wypełnia wodór, mogą śpiewać niezwykle wysokim głosem. Wykorzystując tę sztuczkę, bywalcy mogą śpiewać w barach karaoke partie sopranowe, najpierw łyknąwszy sporo piwa "Suiso". Po drugie, wodór jest gazem łatwopalnym, co również zwiększa popularność piwa, choć należy stwierdzić, że spółka Asaka nie potwierdziła, iż był to celowy zabieg marketingowy.
Piwo dało początek nowej, modnej zabawie, polegającej na zianiu ogniem, przy czym do podpalenia gazu używa się zazwyczaj papierosów. Na wielu kasetach wideo można zobaczyć w zwolnionym tempie śpiewaków wydmuchujących błękitne płomienie podczas konkursów odbywających się w licznych barach.
"Pan Otoma jest sam sobie winien. Gdyby się nie upił i zachowywał właściwie, nic by się nie stało - powiedział pan Takashi Nomura, właściciel . - Pan Otoma wypił piętnaście butelek wodorowego piwa, by móc wypuścić jak największy płomień podczas konkursu. Ział kulami ognia przez cały pokój, nawet Godzilla mogłaby być z nich dumna. To jednak nie wystarczyło, by zdobyć pierwsze miejsce, ponieważ liczy się jakość ognia i śpiewu, a po piętnastu butelkach piwa pan Otoma strasznie fałszował.
Pan Otoma nie zgodził się z postanowieniem sędziów i zaczął na nich miotać niebieskie kule ognia. Osmalił włosy sędziny, opalił jej brwi i rzęsy oraz zniszczył ubrania dwóch klientów, którzy nie pokazali się ponownie w barze. Nasi ochroniarze podeszli do niego, a wtedy pan Otoma skupił na nich uwagę, uniemożliwiając im zbliżenie się do niego. Nasz bramkarz nie miał wyjścia, rzucił się mu pod nogi i przewrócił na podłogę.
W supermarkecie mąż z żoną przechodzą obok stoiska z bielizną. Żona do męża widząc "stringi":
- Kochanie, może kupiłbyś mi taką bieliznę?
- Ależ skąd! Dupę masz jak kombajn i nie będzie to ładnie wyglądać!
Wieczorem leżą razem w łóżku i mąż delikatnie sugeruje żonie, o co mu chodzi:
- Może się troszkę popieścimy? No wiesz...?
Żona:
- Dla takiego jednego, małego kłosika nie będę kombajnu uruchamiać! :D