Wpływ muzyki na nasze życie
Pop
Wchodzimy do modnego sklepu modnie ubrani, bierzemy modną
bułkę, płacimy za nią modnymi banknotami modnemu sprzedawcy i wychodzimy modnie zamykając drzwi.
Stupid House (Klabony, Rura, Wixa) nie mylić z Techno!
Wbijamy do sklepu rozbujanym krokiem, w kurteczce rozpakowującej nas w barach, wybieramy dużą bułkę którą wrzucamy do naszej reklamówki po nowych "adkach", płacimy sprzedawcy dyszką mówiąc, że braszko wisiał za fajeczki. Mówimy "dzięx" po czym wychodzimy i odjeżdżamy furką.
Disco polo
Wchodzimy do sklepu uśmiechając się wesoło, bierzemy bułkę i gryziemy kawałek, po czym płacimy i wychodzimy.
Italo disco
Przychodzimy do sklepu w nocy po bułkę, ale sklep jest już zamknięty. Siadamy więc na schodach przed wejściem do sklepu i łamanym angielskim z włoskim akcentem śpiewamy, jak bardzo potrzeba nam bułki i jak nam bez niej źle
Muzyka elektroniczna
Wchodzimy do sklepu, bierzemy bułkę i skanujemy ją specjalnym urządzeniem stwierdzającym jakość, próbujemy też przesunąć ją przez czytnik, lecz na bułce nie ma kodu kreskowego. Płacimy za nią kartą kredytową i wychodzimy.
Heavy metal
Wchodzimy do sklepu ciężkim krokiem, bierzemy tyle bułek ile się da i pakujemy je do foliowej torby. Sklepikarzowi płacimy ciężkimi, metalowymi groszówkami i odchodzimy tak samo ciężkim krokiem.
Power metal
Wchodzimy do sklepu, bierzemy bułkę najbardziej przypominającą zaginioną tarczę królów i pakujemy ją do naszej błyszczącej jak rycerska zbroja reklamówki, po czym płacimy szczerym złotem z kopalni krasnoludów i wychodzimy ze sklepu.
Thrash metal
Wchodzimy do sklepu trzaskając tak mocno drzwiami, że aż pęka szyba. Bierzemy najbardziej czerstwą bułkę, ściskamy ją mocno i pożeramy głośno chrupiąc, po czym płacimy sklepikarzowi i wychodzimy.
Viking metal
Wchodzimy do sklepu uważając, by nie przewrócić się o naszą długą brodę, nabijamy bułkę na róg na hełmie, podpalamy sklepikarza i odchodzimy.
Death metal
Wchodzimy do sklepu zadeptując przy tym z premedytacją parę karaluchów biegających po podłodze. Bierzemy bułkę, ściskamy ją z całej siły i spożywamy mlaszcząc niesamowicie. Idziemy do sklepikarza, płacimy mu zakrwawionym banknotem i czekamy aż wyda nam resztę, patrząc się groźnie na niego, po czym wychodzimy ze sklepu.
Black metal
Wchodzimy do sklepu trzaskając drzwiami, bierzemy najczarniejszą bułkę, rozrywamy ją na części i zjadamy, płacimy sklepikarzowi i odchodzimy trzaskając drzwiami.
Folk metal
Wbiegamy „o świcie, jak tylko zapieje pierwszy kur” do sklepu, wygrywając jednocześnie niemożliwie skomplikowany riff na naszej świeżo nabytej w skansenie cytrze, machając wysmarowanymi dzieckiem kasztanowymi włosami i wyśpiewując pogańskie wersety. Łapiemy pierwszą lepszą bułkę, rzucamy na ladę garść dukatów z naszej sakiewki, po czym wracamy do lasu tańcować z wilkami.
Speed metal
Wbiegamy do sklepu, błyskawicznie bierzemy bułkę, płacimy za nią równie szybko i w mig znikamy.
Metal gotycki
Wchodzimy około 22.00 do sklepu (tuż przed zamknięciem), bierzemy bułkę, podchodzimy do sklepikarza i zaczynamy płakać, bo zapomnieliśmy pieniędzy, przez co rozmazuje nam się czarny makijaż, po paru minutach odkładamy bułkę i wychodzimy.
Metal industrialny
Wchodzimy do sklepu, bierzemy bułkę, podchodzimy do lady i sięgamy do kieszeni chcąc wyjąć pieniądze, ale okazuje się, że nie mamy na sobie spodni. Odkładamy bułkę i czerwieniąc się szybko zmykamy.
Doom metal
Wchodzimy do sklepu powolnym krokiem, bierzemy powoli bułkę, płacimy sklepikarzowi powoli, ponuro patrząc mu w oczy i mamrocząc, że jego i jego bułki i tak spotka zagłada, kładziemy na ladzie groszówki i wychodzimy.
True norwegian black metal
Wskakujemy do sklepu i udajemy, jakbyśmy mieli coś wrzasnąć. Ale nie, idziemy cicho, wybieramy bułkę. Potem na jej miejsce wtykamy nonszalancko resztki niedojedzonego kota, po czym wpychamy bułę do gęby, kasjerowi rzucamy prosto na tacę 6,66 zł razem ze zdjęciem truposza. Kiedy wychodzimy, mlaskając mówimy: Jeszcze tu wrócę, i nie tylko ja!
Hardcore (w wersji Straight Edge)
Wchodzimy do sklepu, bierzemy bułki, dzięki którym możemy się najeść nie krzywdząc zwierząt, po czym biegniemy do działu z mięsem i krzyczymy do ludzi o mordowaniu naszych mniejszych braci, puszczamy najbardziej brutalne filmiki z rzeźni, ale tak żeby małe dzieci widziały, po czym wynosimy jak najwięcej mięsa aby urządzić godny pogrzeb.
Grunge
Wchodzimy brudni do sklepu, bierzemy bułkę, mówimy jej jak się nienawidzimy i jak bardzo chcemy palnąć sobie w łeb, podchodzimy do sprzedawcy i przeszukujemy dziurawe dżinsy, znajdując wreszcie grosiki dajemy i odchodzimy bez słowa, potykając się o sznurówki trampek lub glanów.
Soft rock
Wchodzimy do sklepu podtrzymując drzwi, żeby nie trzasnęły, bierzemy bułkę, płacimy i wychodzimy delikatnie zamykając drzwi.
Post-Rock
Wchodząc do sklepu zachwycamy się nad brzmieniem skrzypiących drzwi i zaczynamy myśleć, jak by to brzmienie włączyć do post-rockowego plumkania. Myślimy nad tym tak intensywnie, że zapominamy o bułkach i wracamy do swojego post-rockowego zespołu, gdzie zaspokajamy głód doskonałym wzajemnym zrozumieniem i zgraniem.
Math rock
Wchodzimy do sklepu i pożeramy wszystkie bułki, po czym idziemy do sklepikarza i płacimy. On się nas pyta jakim cudem tyle zjedliśmy, a my mówimy, że i tak tego nie zrozumie i odchodzimy.
Rock progresywny
Wchodzimy do sklepu i bardzo długo zastanawiamy się, którą bułkę wziąć, w końcu sklepikarz informuje nas, że już zamyka i wychodzimy bez bułki.
New Prog
Wchodzimy do sklepu, który uznaliśmy za najbezpieczniejszy w przypadku nagłej apokalipsy. Po drodze do stoiska z pieczywem ukradkiem wrzucamy między gazety na półce ulotki ujawniające spisek rządów całego świata. Bierzemy bułkę najmniej wyróżniającą się z tłumu bułek i wychodzimy bez słowa i nie płacąc. Jednak jeśli sprzedawca próbowałby nas zagadnąć, szeptem mówimy: Nie mogę rozmawiać, Oni są wszędzie! i wychodzimy jeszcze bardziej bez słowa.
Rock alternatywny
Wchodzimy do sklepu, wybieramy dwie bułki najbardziej nie pasujące do pozostałych, jedną ukradkiem wkładamy do kieszeni, uważając na rozmieszczenie kamer w sklepie. Za drugą bułkę płacimy fałszywymi pieniędzmi, po czym wkładamy ją do torby której nie widać spod naszywek i szybko wychodzimy, nerwowo zerkając za siebie i potykając się o próg tudzież powierzchnię płaską.
Metal Progresywny
Wchodzimy do sklepu, w skomplikowany sposób chwytając za klamkę. Bierzemy dobrze dobraną bułkę (ale najpierw dokładnie rozważamy wszystkie możliwości), mówimy "To jest to!", po czym płacimy za nią równą 7/8 złotówki. Wychodzimy, po czym pytamy naszych przyjaciół, czy uważają, że wybór był trafny
Glam rock
Wchodzimy do sklepu, bierzemy różowiutką bułkę, podchodzimy do sklepikarza i płacimy mu, sklepikarz śmieje się z naszego makijażu i myli się w wydawaniu reszty, po czym wychodzimy ze sklepu.
Rock and roll
Wchodzimy do sklepu rytmicznym i tanecznym krokiem, chwytamy pierwszą lepszą bułkę, płacimy i odchodzimy nie zapominając o krokach.
Punk rock
Wchodzimy do sklepu schylając się, by nie zawadzić irokezem o futrynę, bierzemy najtańszą bułkę, płacimy sklepikarzowi nie biorąc reszty i odchodzimy.
Indie rock
Ubrani w ciuchy z lumpeksu wchodzimy do najmniejszego sklepiku w jakimś zapomnianym przez świat miasteczku, bierzemy najmniejszą, najbardziej niepozorną bułkę zagubioną gdzieś w kącie działu z pieczywem, wyciągamy pieniądze (najlepiej walutę z najdalszego zakątka świata) z naszego XIX-wiecznego portfela, spokojnie płacimy i wychodzimy, nie biorąc plastikowego woreczka.
Emo
Delikatnym krokiem wchodzimy do sklepu, grzecznie kłaniamy się sklepikarzowi, którego widzimy tylko jednym okiem, ponieważ drugie zasłania nasza długa czarna grzywa. Bierzemy delikatnie bułkę chwytając ją w dwa palce. Kiedy widzimy, że bułka ma rysę, płaczemy, po czym delikatnym krokiem podchodzimy do sprzedawcy, aby pomógł nam wyjąć pieniądze z portfela. Nie chcemy żeby rozmazał nam się czarny makijaż, więc delikatnie wycieramy łzy z policzków. Kiedy emocje w nas buzują, odkładamy bułkę na miejsce i delikatnie otwieramy drzwi. Mówimy delikatnym głosem do widzenia i przepraszamy, że zajęliśmy tak dużo czasu.
Folk
Wchodzimy do sklepu w sukni z koralami i w ogóle, bierzemy bułkę upieczoną tradycyjnie, po czym wyjmujemy pieniądze z naturalnego, skórzanego portfela, płacimy i podśpiewując szlagiery wychodzimy z wyszczerzonymi zębami.
Jazz
Wchodzimy do sklepu w marynarce i jeansach, pukamy palcami każdą bułkę i bierzemy tą która ma najlepszy sound. Płacimy za bułkę i stawiamy sprzedawcy lizaka Chupa Chups, po czym odchodzimy.
Reggae
Wchodzimy do sklepu, jednak nie za bardzo jesteśmy zainteresowani bułkami, pytamy się więc sklepikarza czy ma zioło, niestety odpowiada przecząco. Wychodzimy ze sklepu i grzebiemy nerwowo po kieszeniach wyrzucając z nich wszystko, w końcu znajdujemy ukochane zioło i je zapalamy. Po około dwóch godzinach wracamy po bułkę.
Blues
Wchodzimy do sklepu, trzy godziny wybieramy bułkę, jednak żadna nam nie pasuje, wychodzimy, wyjmujemy gitarę i zaczynamy śpiewać że sklep niedobry, bułka zeschnięta i został nam tylko blues.
Country
Wchodzimy do sklepu zdejmując wcześniej kapelusz i żując z przyzwyczajenia kłosek, bierzemy świeżutką bułkę, płacimy za nią i wychodzimy ze sklepu zakładając z powrotem kapelusz na głowę i podciągając dżinsy.
Techno
Wchodzimy do sklepu poruszając lekko głową do przodu, bierzemy bułkę, obracamy ją kilka razy, płacimy sklepikarzowi, który coś do nas mamrocze, jednak my nie słyszymy, bo mamy słuchawki na uszach, po czym odchodzimy. (w przypadku Trance co jakiś czas podczas breakdownu czas zatrzymuje sie w miejscu i widok pokazany jest z różnych perspektyw)
Rap
Wchodzimy do sklepu, bierzemy bułkę, rzucamy parę przekleństw dla otuchy, płacimy za bułkę mówiąc do sklepikarza rymem i wychodzimy ze sklepu.
Gangsta rap
Wchodzimy do sklepu z ziomkami, dzwoniąc złotym łańcuchem wyciągamy klamkę i celując nią w sklepikarza krzyczymy Dawaj bułkę, białasie!, wychodząc ze sklepu rzucamy 50 centów i trzaskamy drzwiami. Przed sklepem czeka czarny van pełen ziomków, z chromowanymi felgami i pełnym zestawem audio. Wsiadamy, po czym odjeżdżamy do naszej biednej dzielnicy rapować o ciężkim życiu na ulicy.
R&B
Wchodzimy do sklepu tanecznym krokiem a''la Michael Jackson, bierzemy najbardziej wypieczoną bułkę, podchodzimy do sklepikarza, śpiewamy, jaka ta bułka jest piękna, jaka ona jest chrupiąca, że będzie naszą częścią itp. Dajemy sklepikarzowi kilka groszy i tanecznym krokiem wychodzimy.
New Age
W blaskach promieni słonecznych wchodzimy do sklepu ładnie uśmiechając się do sklepikarza, wybieramy najładniejszą bułeczkę mówiąc do sprzedawcy Piękna, prawda?. Następnie płacimy, dajemy kwiatka i przyrzekamy, że świat będzie jeszcze piękniejszy po czym wychodzimy.
Funk
Wchodzimy do sklepu bujając się i rytmicznie potupując, po czym bierzemy bułkę o najzabawniejszym kształcie. Wyciągamy z kieszeni pierwszą lepszą rzecz i rzucamy na ladę. Wciąż bujając się wychodzimy i chwalimy się naszą bułką kolegom.
Kalifornijski punk
Wślizgujemy się do sklepu, krzycząc I don''t wanna be an American idiot!, po czym wykonujemy spektakularny skok i lądujemy w naszych wystrzępionych trampkach z oderwaną podeszwą na samym środku sklepu. Pół godziny łazimy po sklepie, szukając bułek i strzelając oczkami zza rozczochranej grzywy. Znajdujemy je wreszcie, ale przy kasie stwierdzamy, że lepszy będzie chleb, który mamy w domu. Co z tego, że wczorajszy. Zostawiamy więc bułki na ladzie, przepychamy się przez kolejkę i wychodzimy ze sklepu widowiskowym ślizgiem, powiewając czerwonym krawatem.
Poezja śpiewana
Wchodzimy do sklepu, wybieramy bułkę, układamy o niej wiersz, wyciągamy gitarę, dobieramy melodię, i śpiewamy. Sprzedawca się wzrusza i daje nam bułkę za darmo..
Jumpstyle music
Wskakujemy do sklepu pamiętając o krokach: lewa noga niski wykop do przodu, do tyłu, prawa noga do tyłu i dwa razy wykop do przodu. Przy ladzie skaczemy śpiewając "Come on and one, two, three, come jump along with me!". Sklepikarz nas nie bardzo rozumie, bo skacząc trzęsie się nam głos. Sprzedawca decyduje się nam dać chleb, ale robimy dwa obroty z podkuloną nogą i wypalamy "One, two, three, four, five, today I feel alive!". Sklepikarz domyślając się o co nam chodzi chowa chleb i sprzedaje nam 5 bułek. Skacząc rzucamy garść drobniaków, które rozsypują się po całym sklepie, a wychodząc niszczymy dwa regały wykopami.
Uczestnicy dyskoteki
Jak na masową imprezę przystało, uczestnicy szkolnych dyskotek to wielka grupa ludzi młodych, dzielących się na różne subkultury, społeczności i parafie. Z reguły nie różnią się zbytnio między sobą, a wynika to właśnie z przynależności subkulturowo-osiedlowej (bądź subkulturowo-wiejskiej). Paradoksalnie, na dyskotekach szkolnych można stwierdzić obecność niemalże wszystkich subkultur. Rozpoznać ich można po zachowaniu, wyglądzie, odorze i resztek jedzenia między zębami.
Pokemony to najczęściej spotykana subkultura, która odwiedza dyskoteki szkolne. Wiadomo, mądra i przygotowana do dorosłości jednostka musi się wyszaleć. Zazwyczaj przed „DyYsssqOom” zżerają paczkę Crunchipsów, bo bez nich nie ma imprezy. Na dyskoteki przychodzą w za dużych butach, kolorowych strojach i dwukrotnie grubszą tapetą niż zwykle. Radośnie się bawią przy odjazdowej pseudomuzyce, robiąc marne i nieostre zdjęcia na naszą-fotkę i licząc na spotkanie miłości, którą pogardziłaby nawet szczotka do kibelka. Na dyskotekach otwierają się i przenikają nawzajem z różnymi innymi subkulturami podobnymi do nich, aczkolwiek nie tak łatwych do rozróżnienia (żele, pozerzy). Zapytany o cokolwiek, nabuzowany zabawą tylko się będzie śmiać, nawet gdybyś go poinformował o utracie znajomych na NK / dedzie w Tibii / upadku dostawcy fluidu / czegokolwiek, co ma wartość dla pokemonów.
Osobnicy w dresach to równie często spotykana grupa na dyskotekach szkolnych. Przychodzą zawsze spoceni po pakowanku, ale zdążą się przebrać w odświętny strój z ortalionu. Każdy z nich za punkt honoru obiera sobie wyrwanie lachona na komórkę (którą uprzednio ukradł losowemu dziecku zdążającemu na imprezę), sklepać paru kolesi za to, że wypomnieli pomylone kroki przy technobaunsach oraz pstryknięcie sobie paru fotek z dowolnymi pokemonami. Czasem, za pomocą swych wyszukanych i celnych argumentów (wpierd*l, kij baseballowy itp.) zmuszą didżeja do zagrania innego, żywszego i bardziej, k*rwa, wyjeb*nego utworu. Często pakują się w najlepszy (ich zdaniem) kawałek parkietu, zwłaszcza przy porównywalnej ich ilości w stosunku do reszty balangowiczów. Zwykle każdy przynajmniej dwa razy wymyka się do kibelka, aby zapalić. Uwaga! Z dresiarzami trzymają blisko blokersi. Różnią się jednak tym, że blokersi trzymają tylko z paczką ze swojego bloku i startują do panienek mieszkających na klatce obok. Często mieszają się ze skórogłowymi, jednak ci ostatni omijają dyskoteki, na które przybywają ludzie o innych kolorach skóry, włosów i kolczyka w języku.
Emo także łażą na dyskoteki. Główny cel ich wizyty na tej imprezie to spotkanie innych emo, które być może okaże się bratnią, rozumiejącą duszą. Często można je (i ich też) spotkać płaczące w kątach sali gimnastycznej, a w razie braku miejsc na niej – w korytarzu. Reszta braci imprezowej na początku dyskoteki ignoruje emo, ale pod koniec zapraszają do tańca, często wolnego. Należy jednak uważać, by przy braku światła nie pomylić emoboya z emodziewczyną (choć, jak wiemy, Freud pomyłki interpretował bardzo trafnie, toteż sprawdzić dwa, trzy razy nie zaszkodzi).
Rzadziej spotykamy inne subkultury. Dzieje się tak zwłaszcza dlatego, iż rodzaj granej muzyki i towarzystwo dyskotekowe nie odpowiada członkom innych społeczności młodzieżowych. Niemniej, gdy dobrze poszukamy, stwierdzimy występowanie osobników z poniższych gatunków.
Rasta nawet nie wchodzą do budynku szkoły – wiadomo, nigdy nie zapodają reggae. Kręcą się w pobliżu, oczekując końca, gdyż wybaunsowany, wyluzowany dres-diler może odświętnie i z nieprzymuszonej woli udzielić atrakcyjnego rabatu na zioło.
Metale idą na dyskoteki szkolne po to, aby się wyspać. Cóż, jak widać, techno może z powodzeniem pełnić role relaksacyjne.
Ci z irokezami piszą kredą na murach literki alfabetu i udowadniają żelusiom, że jednak da się nałożyć więcej żelatyny na czaszkę.
Rockersi liczą, że w końcu zagrają grunge na dyskotece szkolnej. Po wielkim rozczarowaniu, próbują włamać się do składziku i ukraść mop sprzątaczce, aby zakozaczyć przed drechami i nastraszyć ich, udając Leszczyńskiego.
Sataniści czasem idą pod podstawówkę, aby pobawić się nieco bezpiecznikami i spowodować na sali dyskotekowej mroczny klimat, a w panice uczestników porwać parę dziewic na czarną mszę.
Hippisi na początku rzucają się w wir pokemońskiej uczty tanecznej, ale szybko orientują się, że lepszą alternatywą jednak stanowiło pójście na degustację wytrawnych trunków, po czym opuszczają mury szkoły.
Goci suną spokojnie po szatni, aby się zrelaksować w najmroczniejszej jej części. Ze sznurówek butów zmiennych (czarnych sznurowadeł z czarnego obuwia) robią sobie kolczyki, wisiorki lub origami.