10 sposobów jak nie dostać wymarzonej pracy
Wyślij swoje CV nafaszerowane błędami ortograficznymi. Same błędy ortograficzne nie dadzą Ci 100% skuteczności - pracodawca może się nie zrazić i podjąć próbę kontaktu. Dlatego warto poświęcić trochę czasu i zastosować zawiłe zdania, stylistykę na poziomie 12-latka oraz powtórzenia. Nie zapomnij też o cmokaskach i pozdroofkach!
Nie umieszczaj zgody na przechowywanie danych osobowych. A jeśli już koniecznie musisz, to zamieść tę zgodę z nazwą zupełnie innej firmy (najlepiej konkurencyjnej).
Jeśli proszą o zdjęcie, to go nie zamieszczaj. Możesz ewentualnie zamieścić zdjęcie z przyjaciółmi – nic nie sprawia większej frajdy, gdy adresat musi się domyślać, która osoba na zdjęciu to Ty.
Jeśli wysyłasz CV pocztą elektroniczną – koniecznie wyślij je co najmniej 5 razy. Oczywiście, piszemy o listach, których załączniki zajmują minimum 2 MB (zdjęcia .bmp i duża rozdzielczość rządzą!).
Na ogłoszenia o pracę odpowiadaj z miesięcznym opóźnieniem. Możesz skrócić ten czas do 3 tygodni, jeśli w ogłoszeniu zaznaczono: „Pilnie poszukuję...”.
Wskazanym jest, żeby aplikacje wysyłać z adresów: sexybabka@.pl, twojastara@.pl czy ferdekkiepski@.pl. Powaga aplikacji jest na drugim miejscu – najważniejsze by Cię zapamiętali!
Nie pisz o jakie stanowisko się ubiegasz. Ostatecznie, jak nie wiedzą gdzie Cię przydzielić to ich problem – nie Twój.
Przekręć nazwę firmy, nazwisko osoby pisz z małej litery... Do diabła z szacunkiem! Przekręcaj co się da – niech znają swoje miejsce w kolejce!
Od razu podaj kwotę za jaką chcesz pracować. Wzór na idealną kwotę to: kapitał firmy do której aplikujesz pomnożony przez Twój wiek.
Pamiętaj – jeśli Ty się nie będziesz cenił, to i oni Cię nie będą cenić...
Nigdy, przenigdy, nie podawaj swoich danych osobowych, a zwłaszcza numeru telefonu! Nie dość, że spędziłeś kilka minut na wysyłaniu CV, to mają Cię jeszcze stręczyć telefonami?
No i nie idź dziś po gazetę z ofertami pracy - co się odwlecze...
7 rzeczy, które mają sens kiedy jesteś pijany
Picie podłego piwa.
Jeśli nie jesteś pijany lub nie mieszkasz w akademiku, masz szansę przejść przez życie nigdy nie dotykając do podłego piwa. Tak, naprawdę podłego, sprzedawanego w marketach poniżej 1,5 zeta za puszkę. Takiego, od którego odwracasz nos i krzywisz się mówiąc "Fu, to smakuje jak szczyny cukrzyka". Bo smakuje. Ale kiedy jesteś pijany, tak długo jak coś zawiera alkohol, pijesz to jak Coca-Colę. Gdyby ktoś zrobił wywar z dupy skunksa i nalał go do butelki, pił byś go, gdybyś tylko był wystarczająco pijany. Hej, czy nie pora przejść się do AA?
Chodzenie do domu z nieznajomymi.
Pamiętasz tą dziewczynę? Tą, koło której obudziłeś się ostatnio? Więc już wiesz co sprawia, że ludzie chcą być razem. Tak, to alkohol.
Spróbuj pójść do baru, i namówić kogoś, żeby iść do ciebie i uprawiać seks. Masz szanse, jeśli tylko nie masz problemów z odwagą. A teraz
spróbuj powiedzieć to trzeźwej nieznajomej. W najlepszym wypadku skończysz ze złamanym nosem. W najgorszym w więzieniu.
Ale kiedy jesteś pijany, wydaje ci się że dla swojej ofiary wyglądasz jak Hugh Hefner i James Bond w jednym. A kiedy ona jest pijana,
naprawdę wydasz się jej o wiele bardziej atrakcyjny, niż komukolwiek trzeźwemu. Może nawet, kiedy wypije bardzo, bardzo dużo, i spojrzy pod odpowiednim kątem, pomyśli że wyglądasz jak Brad Pitt. Ale wiesz co? Nie wyglądasz jak Brad Pitt. Ani trochę.
Jedzenie tego, co masz przed nosem.
Kiedy jesteś głodny, jesz; to najbardziej naturalna reakcja, jesteśmy w końcu zwierzętami. Ale kiedy jesteś głodny i pijany, nie jesz,
WPIERD*LASZ. Co ciekawsze, im więcej wypijesz, tym bardziej obniżają ci się standardy. Widzisz ten całodobowy bar z kanapkami? Tak, tymi
przypalonymi, przygotowywanymi przez ciemnoskórego gościa, to coś co ma za paznokciami ma pewnie już z miesiąc. Zastanawiasz się jak można tak nisko upaść? Więc przewiń taśmę do niedzieli, kiedy wpieprzyłeś potrójną porcję.
Kiedy jesteś pijany, gapisz się pożądliwie na wszystkie mijane budy z hotdogami, kebabami czy czymkolwiek. Dokładnie, czymkolwiek. W głębi
duszy wiesz wtedy, że na zapleczu każdej z tych bud siedzi Pascal Brodnicki, Maciej Kuroń czy Robert Makłowicz.
Więc podrzucisz mnie na Statoila, nie? Mają tam takie smakowite hotdogi...
O czym do cholery ten pijany gość gada?
Wylądowałeś kiedyś w sytuacji kiedy musiałeś słuchać jakiegoś idioty tworzącego szalone teorie na temat który ani trochę cię nie obchodzi?
Kiedy jesteś trzeźwy, starasz się go delikatnie zbyć, może wyśmiać, i jak najszybciej wycofać rakiem. Ale wypij kilka głębszych, a
zaczniesz słuchać tej teorii, o czym by nie była, i tak w nią uwierzysz. Przekonasz się że ten gość naprzeciwko ciebie któremu stawiasz
kolejne piwo jest Buddą, Mahometem, Konfucjuszem i Kartezjuszem w jednym. Absolutnym geniuszem. Jego słowa zmienią twoje życie!
Co prawda kiedy wytrzeźwiejesz i przypomnisz sobie jakich bredni słuchałeś... Brrrr... Ale nie przejmuj się, oświecenie jest przereklamowane.
O czym ja do cholery gadam?
Sytuacja analogiczna do poprzedniej. Tylko to ty jesteś idiotą z szaloną teorią.
Jeden, ostatni drink.
Jesteśmy rozsądnymi ludźmi, racja? Wiemy, ile możemy wypić. Kiedy osiągamy nasz górny pułap intoksykacji, dzwonimy po taksówkę i wychodzimy z baru. Chyba że... tak, te magiczne słowa... Jeden, ostatni. Wystarczy, że kumpel który siedzi przy stoliku zawoła "Czekaj, wypijemy jeszcze po jednym i też lecę" i cały rozsądek się ulatnia. Dokładnie w tym momencie kiedy powinieneś raczej iść do domu i wpełznąć do łóżka, w końcu jutro trzeba iść do pracy.
Magia "jednego, ostatniego" sprawi, że jedyna możliwość jaką będziesz miał jutro to szybki telefon do pracy, gdzie wycharczysz szefowi albo
kadrowej ochrypłym głosem "chorobowe...". Bo przecież będzie jeszcze drugi ostatni, trzeci ostatni...
Dzwonienie po pijaku do swoich byłych.
Przestałeś z nią rozmawiać z jakiegoś powodu, prawda? Trzeźwy powiesz że to dlatego że jest porąbaną psychotyczną neurotyczką. Twoi kumple zabili by cię gdyby się dowiedzieli że znowu próbujesz zniszczyć sobie życie przy jej pomocy. Ale rozum jedno, serce drugie. Zwłaszcza kiedy serce marynuje się przez kilka godzin w roztworze alkoholu.Więc łapiesz za komórkę, dzwonisz do niej w środku nocy, umawiasz się na randkę. Rano przypomnisz to sobie i będziesz musiał radzić sobie ze skutkami, biedny k*tasie.