Kto nie jest katolikiem niech podniesie rękę
Kto nie obchodzi Świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, niech podniesie rękę
Kto nie lubi mieć wolnego na Boże Ciało i chętnie idzie do pracy w ten święty dzień - niech podniesie rękę
Wg mnie - pitolicie trzy po trzy. Religia zawsze budziła kontrowersje, ale jak sama nazwa mówi - to nauka o religii, która w większości związana jest z moralną postawą człowieka, etyką życia, pracy, nauki. Czy koniecznie "religia" jako nazwa musi oznaczać "katolicką"? Wcale nie
To z powodzeniem mogłaby być nauka o religii jako nieodzownej pomocy w życiu człowieka, dlatego w tym worku mieściłyby się wszystkie etyki, moralności etc. Wg mnie taki był zamysł tej nauki i wprowadzenia jej do szkół, ale oczywiście - jak to w Polsce, wykonawstwo musiało być spitolone, a wokół samego przedmiotu powstać wiele kontrowersji.
Gdyby religię prowadzili księża, którzy widzieli śmierć, narodziny, pracowali w przytułkach dla biednych, dotykali problemów narkomanów i osób z rynsztoka - inaczej by o tej religii uczyli. Lekcje byłyby ciekawe, a pryzmat wiary pojawiłby się tylko jako dodatek.
Miałem różne lekcje religii - od totalnie konserwatywnych, gdzie klecha przynosił zeszyt z pytaniami i odpowiedziami, pytał, a jak ktoś myślał i dociekał innych tematów lądował za drzwiami z jedynką z przedmiotu i zachowania; po totalnie ciekawe i wciągające, gdy ksiądz pytał o czym chcemy porozmawiać i oczywiście padały najczęściej seks, narkotyki i alkohol czy używki w ogólnym znaczeniu. Przyprowadzał na zajęcia gości, którzy mówili nam o tym jak to jest być na dnie, pokazywali zdjęcia, nagrania, dyskutowali z nami. To było to, to była nauka życia, którego jeszcze nie zdążyliśmy przeżyć, a które nas "jarało".
Dlatego wszystko jak zwykle zależy od kadry i przyzwolenia tych, którzy trzęsą szkołą...