Nieco przewrotnie, nieco filozoficznie zapytam: tylko po co "odrywać się od rzeczywistości"?
Ona nam towarzyszy i będzie towarzyszyć, nieważne jaka akurat jest. Jeśli hobby miałoby być ucieczką od problemów: nie polecam, bo one sobie na nas spokojnie poczekają, w międzyczasie solidnie narastając i potem będziemy mieli z nimi tylko więcej roboty
Jeśli zaś chodzi po prostu o jakiejś zajęcie, to przede wszystkim warto próbować. Jednego, drugiego, trzeciego zajęcia, aż coś zaskoczy. Zdecydowanie nie polecam iść drogą "kałczingowej gadki-szmatki" (pisownia celowa), bo sam miałem etap, że byłem oczarowany rozwojem osobistym. Z perspektywy czasu: to radości nie da. Dobrze, jeśli hobby nam nie szkodzi, jeszcze lepiej jak coś wnosi oprócz przyjemności, ale bez spiny. To ma być przede wszystkim fun.
Ze swojej strony polecam aktywność fizyczną, u mnie odmieniła życie (to nie znaczy, że u każdego musi).