Ja już się wypowiadałem na ten temat na łamach mojego bloga, ale i tu napiszę co o tym sądzę.
Jak dla mnie, zachowanie szaleńców* broniących krzyża to skandal. Polska to kraj tolerancyjny, ale i kraj świecki. Miejscem na krzyż są kościoły, nie pałac prezydencki i nie ma tu nic do rzeczy fakt, że najwięcej jest katolików. Z tej racji nie podoba mi się również tablica która zawisła przy pałacu - być powinna, ale po co na niej krzyż?
Rozwiązanie? Należało przy pierwszej próbie zabrać ten kawał drewna siłą - takie zbieraniny przed pałacem prezydenckim to niepoważna sprawa (choćby ze względu bezpieczeństwa narodowego). Od czego jest policja, od czego armatki wodne?
Żeby nie było, to wychowałem się w katolickiej rodzinie, ale po przyjrzeniu się historii, innym religiom i zachowaniu duchownych, po prostu zrezygnowałem z wiary. Nie jestem ateistą, powiedzmy raczej, że wierzę w "coś" - można nazwać to Bogiem, Allahem, Jahwe czy jak sobie tam wymyślicie. Wierzę, że po śmierci "coś" jest - co? Tego nie wiem, ale bez istnienia tego czegoś moje istnienie byłoby bez sensu.
* - Dlaczego szaleńców? Nie słuchają rządu, niech im będzie. No ale teraz obrażają nawet duchownych, którzy również są za przeniesieniem krzyża w odpowiednie miejsce. To nie jest już fanatyzm, to głupota i bluźnierstwo. Moim zdaniem są to ofiary polityki partii PiS, która bezczelnie po trupach własnych kolegów walczy o władzę.
---
Aha, jeszcze jedno - Lech Kaczyński na pomnik jako prezydent
nie zasłużył.
Kiedyś jakiś starszy pan będzie oprowadzał wnuczka po Warszawie. Pokaże mu pomnik Piłsudskiego i powie:
Widzisz, ten pan może i zdobył władzę siłą, ale przeprowadził duże reformy, z czego zasłynął
potem przejdą pod pomnik Kaczyńskiego i starszy pan powie:
A ten pan był prezydentem i zginął w katastrofie samolotu. Kiedyś też będziesz mógł zostać prezydentem, zginąć i dzięki temu stać się sławnym, nawet bez wprowadzania słusznych zmian