19.07.2009, 12:48
Nie mamy takiego wątku jeszcze tutaj, a szkoda. Fajnie będzie jak każdy z nas, jak coś obejrzy ciekawego - zaprezentuje tutaj w wątku.
Jest jednak kilka warunków, żeby to nie były posty w rodzaju "całkiem fajny film!" i na tym koniec recenzji. Wysilmy się nieco , by napisać coś o fabule, wrzucić okładkę filmu, oryginalny tytuł, może jakąś ciekawostkę.
Od razu piszę, że jest kategoryczny zakaz umieszczania jakichkolwiek linków do nielegalnych treści.
Na dobry początek ode mnie - Siedem dusz / Seven Pounds / (2008)
Więcej o samym filmie: http://www.filmweb.pl/f459974/Siedem+dusz,2008
Ode mnie: Kiedyś Willa Smitha kojarzyłem z głupich komedyjek i w sumie nie dziwota, bo zaczynał choćby jako "młokos" od taniego żartu w "Bajer w Bel Air". W tym filmie, ze sławnego luzaka, staje się poważnym obrońcą życia i jego piękna, uczciwości i sprawiedliwości. Nie robi tego jednak za pomocą pistoletu, karate i innych ciekawych narzędzi, do których przyzwyczaił nas w innych filmach.
Polecam ze względu na to, że film opowiada niesamowitą historię młodego i zdolnego człowieka, który tak bardzo kochał ludzi, że oddał im samego siebie. Wzruszający, nie przesadnie patetyczny, taki zwykły. O radości, o smutku, o wierze, o nadziei i przede wszystkim o miłości.
Na niedzielę, w sam raz.
Jest jednak kilka warunków, żeby to nie były posty w rodzaju "całkiem fajny film!" i na tym koniec recenzji. Wysilmy się nieco , by napisać coś o fabule, wrzucić okładkę filmu, oryginalny tytuł, może jakąś ciekawostkę.
Od razu piszę, że jest kategoryczny zakaz umieszczania jakichkolwiek linków do nielegalnych treści.
Na dobry początek ode mnie - Siedem dusz / Seven Pounds / (2008)
Więcej o samym filmie: http://www.filmweb.pl/f459974/Siedem+dusz,2008
Ode mnie: Kiedyś Willa Smitha kojarzyłem z głupich komedyjek i w sumie nie dziwota, bo zaczynał choćby jako "młokos" od taniego żartu w "Bajer w Bel Air". W tym filmie, ze sławnego luzaka, staje się poważnym obrońcą życia i jego piękna, uczciwości i sprawiedliwości. Nie robi tego jednak za pomocą pistoletu, karate i innych ciekawych narzędzi, do których przyzwyczaił nas w innych filmach.
Polecam ze względu na to, że film opowiada niesamowitą historię młodego i zdolnego człowieka, który tak bardzo kochał ludzi, że oddał im samego siebie. Wzruszający, nie przesadnie patetyczny, taki zwykły. O radości, o smutku, o wierze, o nadziei i przede wszystkim o miłości.
Na niedzielę, w sam raz.